Miała wtedy 89 lat i samodzielnie mogła oddychać przez około pół godziny; pozostałe dwadzieścia trzy i pół w rytmie dobowym, zależało od maszyn.
Kręgosłup posypał się po tym, jak złamane dwukrotnie biodra przestały podtrzymywać korpus w pionie. Wszystko się poprzesuwało i Dorothy zmalała o parę