![]() |
https://photos.app.goo.gl/3mTtBMJAQRoHAiB03 |
https://photos.app.goo.gl/xkmnKcavFQtiL4Yy2 |
że wszystko jest lepsze od rozkładania namiotu w lesie, w czasie deszczu.
Hostel prowadził Japończyk z bardzo japońskim angielskim, z którym przypadliśmy sobie od razu do gustu bo on też nie był „jouth”. Zainteresował się tą kombinacją wieku, auta i jednego kierowcy i trochę był zdziwiony, a trochę współczujący. Ja ze swej strony gorąco polecałam taki właśnie układ, przede wszystkim ze względu na możliwość i czas posłuchania samego siebie, co przy każdym innym (układzie) jest raczej, a właściwie na pewno, niemożliwe. Kręcił głową przez chwilę, ale kiedy mu powiedziałam, że w aucie mogę słuchać każdej muzyki, nikt nie zmienia płyty „na lepszą” i w dodatku mogę śpiewać jeszcze głośniej niż pod prysznicem, to przyznał mi rację. Widać obydwoje byliśmy nie tylko starzy, ale i muzykalni... :)
A w Yosemite byłam dwa dni. Wróciło słońce i namiot stanął jak było w planie. A przyroda? Nawet nie przymierzam się do opisania.
Jak tak jadę przez ten kraj i patrzę na tę bujność za oknami, to czasem czuję się zmęczona; nie tyle oglądaniem tego piękna, co usilnym pragnieniem, żeby zapamiętać to, co widzę (bo niestety mam nienajlepsze doświadczenia w tym względzie ;) ).
Yosemite zostało polecone przez ludzi, którzy byli tu wcześniej, ale jadąc tam myślałam sobie: „No co jeszcze może natura wymyslić ponad to, co już widziałam?" A jak tu przyjechałam to się przekonałam, że jednak może.
Pozostaje mi tylko nadzieja, że zdjęcia przywołają kiedyś pod powiekę prawdziwy obraz tego, co widziałam. Razem z wiatrem na policzku, zapachem sosny, ostrym kantem kamienia, na którym przysiadłam.
Bo „widzi się” całym ciałem....
P.S. Podzieliłam Yosemite na dwa albumy tak, jak dwa miejsca w tym parku odwiedziłam. Jedno na północy,a drugie na południu parku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz