https://photos.app.goo.gl/SsEvH48QDDCg2CQ36
https://photos.app.goo.gl/MGtjKYtPco5vL8FVA
https://photos.app.goo.gl/AP8fHDcNdiawBNgy8
https://photos.app.goo.gl/xkxv2FeWaUhNBosW9
https://photos.app.goo.gl/356o1GLqjq8MSnKw5
https://photos.app.goo.gl/SydPSrEAcFLnb6W77
https://photos.app.goo.gl/ZiG1n4bXzwgAJ75d9
https://photos.app.goo.gl/9MyiVBnEmtWChnHF6
https://photos.app.goo.gl/WuSZ8CpDrt7kBnxG8
https://photos.app.goo.gl/AyVAwHharZvGFgyh9
https://photos.app.goo.gl/cXiGCJtSj1fDC8vo6
https://photos.app.goo.gl/QiNjoWTxhxVdgNC38
https://photos.app.goo.gl/MtGeaDRzxY62ohyt9
https://photos.app.goo.gl/C1rjbBhxYpp9Qdyb6
https://photos.app.goo.gl/tvHhPj24ThUMkVN97
https://photos.app.goo.gl/q1RboQzigGRPvSt3A
https://photos.app.goo.gl/XPcyHJ65aHEx2iSX6
https://photos.app.goo.gl/Gi17qyyoetuKzwHv8
24.02.2024. Nizwa, Oman
Chciałam wymazać ostatni wpis, bo miał być skończony, a nie jest; tak sobie tkwił od dwudziestu paru dni niepublikowany, ale zapisany, na tamtą chwilę prawdziwy. Może nie tylko na tamtą…
Bo to poczucie, że wydarzenia rozciągają czas, wciąż trwa. Przewędrowanie Sri Lanki bez mała dokoła, zajęło 29 dni. Maksymalnie na tyle można dostać wizę. Więcej się nie da. Każdy dzień w notatniku zapisany ze szczegółami - co, gdzie, kiedy, ile kosztowało i czy było miłe. Podróżniczy raport, ale bez najważniejszego i najtrudniejszego - bez wrażeń i emocji. Może przyjdzie na nie czas, a może nie. Może spróbuję nazwać ten czas kilku ostatnich lat, w których mrzonka przekuła się w rzeczywistość. Może mi się uda, a może nie. Na razie nie widzę takiej potrzeby i nikogo, komu by się to mogło przydać. Mam poczucie, że stoję w jakimś rozkroku pokoleniowym. Dla mojego pokolenia jestem trochę niepoważna, a dla pokolenia młodszego - zwariowana. Nie przeszkadza mi to wcale, a nawet lubię ten stan, ale póki co jest on wyłącznie mój. Na pewno mógłby być ciekawy, a nawet inspirujący, ale musiałabym znaleźć do niego klucz bardziej uniwersalny niż ten osobisty, który posiadam.
To wszystko co powyżej to trochę takie tłumaczenie się z tego, że mało piszę. Oczywiście nie ma jakiejś gremialnej tęsknoty za wpisami, ale od czasu do czasu dostaję na priv pytania co się dzieje. No więc dzieje się to, co powyżej plus fatalny internet na całej Sri Lance. Wystarczało go na maile, ale na porządkowanie zdjęć już nie. Więc leżały odłogiem, bo wieczorami jestem za bardzo zmęczona, żeby czekać godzinami na przesyłanie w chmurę. No; ale teraz jestem w krajach arabskich - bogatych i zdigitalizowanych- więc może będzie lepiej. Nie na długo wszakże bo od początku marca przewidywany jest Pakistan (zdobycie wizy do Pakistanu to osobny temat) i podejrzewam, że łajfajowa historia może się powtórzyć, choć przecież niekoniecznie. Zobaczymy.
Na razie i póki co, uporządkowałam zdjęcia. Jest tego całe mnóstwo i niekoniecznie ciekawych dla wszystkich, oprócz mnie. Każde z nich bowiem to mikrozapis chwili, która zrobiła wrażenie. I w ten sposób znowu powraca temat tego jak przekuć to, co subiektywne, jedyne i moje, w coś ciekawego dla kogoś więcej niż ja. Ale zostawmy to na później.
Jedno jest pewne - kiedy przeglądam czasem zdjęcia z Ameryki Pd to nie mogę uwierzyć, że to wszystko przeżyłam, zobaczyłam i uwieczniłam.
Że zdążyłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz