https://photos.app.goo.gl/pfnNZxDVuM714OZF3 |
nic się nie stanie? Mnie się to przytrafiło. Szybkość była duża i ułamek sekundy sprawił, że nie dosięgła mnie sama opona tylko pierwszy dym. Stanęłam dobre kilka minut później żeby
odetchnąć głęboko, podziękować Opatrzności i ruszyć dalej. Bo jeśli chcę zobaczyć Amerykę to tylko przemierzając jej drogi.
Płasko do Missouri, a potem wszystko zaczyna się fałdować, piąć w górę, zastygać w drapieżne skały – Badlands (zła ziemia) - Badlands National Monument.
Widoki, które dostarczają tego szczególnego wzruszenia, kiedy widzisz czyste piękno. Poryczałam się dzisiaj, jadąc w kierunku Wind River Canyon, a na horyzoncie chmury przechodziły w ośnieżone szczyty górskie. Było ciepło, ale kiedy wjechałm w te góry to złapała mnie śnieżyca! A potem wąwozem w dół – znowu do lata. Wysiadłam z auta i na cały głos krzyknęłam „O my goodness!!!”.
Te 2500 przejechanych mil to wspaniałe widoki, szybkość dozwolona 140km/h (Woyoming i Pd. Dakota) z bocznym wiatrem, tak silnym, że kierownica wykręcała rece (spieszyło mi się), skrzyżowania po horyzont w każdą stronę świata i całe połacie pustki – 70 km i ani jednego domu, rzadko samochód, PUSTKA.
Jedziesz 400 km, żeby coś zobaczyć, a potem następne 400 żeby zobaczyć coś innego. W tej pustce czujesz się wyjątkowo - jak zdobywca.
Parkingi przy słynnych miejscach uświadamiają, że tych „zdobywców” są setki. Ale mnie to nie przeszkadza. Kocham drogę i kocham jazdę. W dwóch zawodach czuję, że byłabym naprawdę dobra – jako fryzjerka lub kierowca ciężarówki.
Albo autobusu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz