17.02.2022 czwartek, San Pedro la Laguna
Mój dzienny znak to małpa, ważna liczba 6, a znak pogłębiony to śmierć. Według Marty najszczęśliwsza kombinacja ever. Śmierć dla Majów jest znakiem szczęśliwym i oznacza zdolność do transformacji i gotowość do zmian.
Pojutrze jest pierwszy dzień roku majańskiego i od wtorku trwają uroczystości ognia, które przygotowują do wejścia w Nowy Rok. W sobotę mają być główne obchody i Marta obiecała mnie ze sobą zabrać. Mam się tylko ładnie ubrać. No cóż….
Marta jest Polką, która w San Pedro mieszka od dwóch lat. Przygnali ją tutaj Majowie i ich obrzędowa magia. Przybyli tutaj razem - ona, jej malutka Malaja, wciąż czekająca na swoją kolejkę w przyjściu na świat i jej filipiński partner, zafascynowany Majami as well. Przybyli na 5 dni, zostali dwa lata. Covid.
- Nie wiem. Chyba nie. Chcemy wrócić na Filipiny. Ale tutaj się żyło normalnie w covidowym szaleństwie. Nauczyłam się języka i zaczęłam pracować. Tak samo jak przez 9 lat w Londynie - masuję ludzi. Na początku nie bardzo mi się chciało dla takich pieniędzy, ale oszczędności zaczęły topnieć, więc trzeba było to wszystko ogarnąć.
No tak. Codzienność dopada nawet wyznawców majańskiej magii…
A Marta jest świetna. Rozmasowała mi wszystkie gruzełki, które się porobiły po tym, jak się odbiłam od tego i owego, w moim byłym aucie stukniętym przez olbrzyma.
Jej śliczna Malaja i wnuczka mojej Mariji są przyjaciółkami i całują się w usta na powitanie. Malaja rozumie polski, hiszpański i angielski, ale jeszcze nie mówi w żadnym z tych języków. Może czeka, aż się wyjaśni, w który warto inwestować?
Może. Ale ja opowiadam o tym wszystkim, bo Majowie to sprawa absolutnie zasadnicza dla San Pedro, ale i dla całej Gwatemali myślę też, chociaż gdzie indziej to będzie pewnie mniej widoczne. To jeszcze przede mną, ale póki co opowiem ci o ludziach języka Tzutujil (tzutuhij).
Tych języków majańskich jest mnóstwo.
Norma, córka Mariji, a mama małej Michali, przyjaciółki Malaji, mówi o dwóch i pół tysiąca w całej Gwatemali i twierdzi, że każda wioska ma swój. Bardziej jednak prawdopodobna jest wersja o dwudziestu pięciu, wciąż żywych językach indiańskich starożytnych Majów, którym do dziś udało się zachować czystość krwi, języka i obyczajów. Język Tzutzuji jest językiem dnia codziennego; rozmów przy stole, na targu, z sąsiadkami na rogu ulicy. W kościele Ewangelia odczytywana jest w obydwu językach. Mama mojej nauczycielki hiszpańskiego jest analfabetką i hiszpański zna słabo. Język przodków jest jej środowiskiem. To jest naturalny stan rzeczy, tak samo jak z drugiej strony, naturalne są telefony komórkowe (sporo z klapką ale i sporo iPhonów), odzież i akcesoria NorthFace i skutery Honda.
To jest świat, który bardziej niż gdziekolwiek indziej, stanowi o sobie. Wybiera z czym mu po drodze, a co stanowczo i z wyższością - odrzuca.
Marija słucha opowieści o bogatych Niemczech - mojego szkolnego kolegi i współlokatora zarazem.
Jest gotowa wyruszyć za morze, ale tylko pod warunkiem, że będzie tam mogła codziennie rano, tak samo jak w San Pedro, wyjść z domu i kupić świeże warzywa i owoce. Marija jest dumna ze swojej ultra ekologicznej, warzywnej i naturalnej kuchni, która w takim samym stopniu jak indiańskie specyfiki, postawiła mnie na nogi.
Taak; mogę chyba zaryzykować twierdzenie, że świat tutaj zachowuje swój kształt i niezależność dzięki kobietom. Mężczyźni są niewysocy, krępi, czarnowłosi i indiańscy, ale noszą dżinsy, koszulki polo i adidasy.
Kobiety natomiast mają w nosie cały zachodni szyk i noszą się po swojemu. Od dwulatki po wiek nieokreślony.
Każdy region, a nawet miejscowości, mają swoje wzory i kolory i są to znaki rozpoznawcze; wiedza może nie tajemna, ale głęboka:)
Bluzka starszego typu - güipil (w karo, bawełniana, bogato wyszywana) lub moderne, z czegoś w rodzaju nylonu, z obfitą falbaną wokół rozłożystego dekoltu, często wyszywana błyszczącą nitką lub koralikami. Spódnica (corte) to złożony na pół kawał wzorzystego materiału, który codziennie rano jest własnoręcznie drapowany na biodrach i podtrzymywany szerokim, sztywnym pasem (faja), który sprawia, że kobiety do późnej starości noszą biusty w okolicach szyi. Są zdecydowanie mniej pulchne niż Meksykanki, ale do zachodniego wychudzenia im daleko. Wszystkie mają wyraziste rysy i najczęściej długie, czarne włosy. I uważają, że są piękne i pięknie ubrane.
Moja nauczycielka hiszpańskiego bardzo lubi opowiadać o sobie i swojej rodzinie. O surowej mamie, plotkarskich ciotkach (z których jedna to moja imienniczka, więc Lyija (maestra) patrzyła na mnie dosyć nieufnie:), ponad wszelką normę wyrośniętym ojcu - rolniku (180cm) i rzeszy żądającej cukierków, bratanków i siostrzenic, jako że sama Lyija jeszcze jest panienką. I to ona właśnie bardzo krytycznie spogląda na moje podróżnicze spodnie, kiedy codziennie rano przychodzi z inną kryzą wokół bluzki typu - nowoczesna. Bo Lyija jest w modowej awangardzie.
Której standardy są wyznaczane tu, na miejscu.
Nie w żadnym Paryżu czy Nowym Jorku.
- Chciałabyś tam pojechać?- pytam.
- Pewnie! Czemu nie? Musiałabym sobie chyba kupić jakieś spodnie, bo w podróży są wygodniejsze…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz