sobota, 19 lutego 2022

Notatnik 28 podróżniczy

https://photos.app.goo.gl/SBW7EcLJX4Nbd9SA9

https://photos.app.goo.gl/hY4yP4LxDfYC5RvFA

19.02.2022. San Pedro la Laguna, sobota

Więc znów błysnę i powiem - nigdy nie mów nigdy!
Wczoraj wieczorem Marta przysłała mi kolejną wiadomość ubolewającą, ale sprytnie nadmieniła, że szkoła to nudna codzienność, a majański Nowy Rok to z definicji jest raz do roku, a wziąwszy pod uwagę okoliczności turystyczno - tranzytowe i wysokie prawdopodobieństwo, że to w ogóle po raz pierwszy i ostatni, to grzech by było odpuścić. Co racja to racja.
Nawet z pełną świadomością, że to przynajmniej w połowie cepelia, to i tak istniały spore szanse, że będę żałować. Jeśli nie pójdę rzecz jasna.
No i w dodatku, we wspomnianej wiadomości była również wzmianka o znajomym, niejakim Rolandzie, który ma mnie wziąć pod swoje skrzydła, co bym nie musiała uiścić $100. Tak tylko just in case… :)
No więc popłynęłam. Tak, jak kazała skręciłam w lewo, potem w prawo, potem pod górkę, potem było wejście do rezerwatu przyrody, a na samej górze, z widokiem na jezioro, był ołtarz majański z kwiatami i rozmaitościami pochodzenia roślinnego, wokół którego pląsała malownicza i całkiem spora grupa, w większości młodych (choć i rodzynki były, nie szukając daleko:) ludzi. Do pląsania przygrywały cymbały na przemian z wokalizami i solówkami na bębnach. Pląsanie było zorganizowane, z miejscem centralnym w postaci dużego ogniska, które płonęło przez cały czas trwania ceremonii (Nowy Rok, to święto ognia bądź co bądź) i do którego przewodnicy czyli duchowa starszyzna (nie wiekowa) dorzucała zioła, kwiaty, cienkie drewienka (każdy kto chciał, dostawał po jednej szczapce, całował i rzucał w ogień. Mnie też się dostała taka i też rzuciłam, chociaż bez całowania), które nie płonęły, tylko się żarzyły, i kawałki masy kakaowej, jako że kakao obok kukurydzy było w modłach przywoływane wielokrotnie, a napój kakaowy serwowany chętnym. Tak więc pachniało bardzo ładnie. Były przemówienia - modły w trzech językach (tzutuil, hiszpańskim i angielskim), było trąbienie na muszlach we wszystkie strony świata, generalne wezwania do miłości, wdzięczności dla Matki Ziemi, i ogólnie do wzajemnego braterstwa. Nie zapomniano o życzeniach powodzenia w biznesie.
Niektórzy byli bardzo przejęci, inni mniej, a jeszcze inni koncentrowali się na telefonach (nie wskazując palcem). Kierownictwo nie upominało, bo ceremonia w założeniu była na poły komercyjna i miała być tubą reklamującą.
Przy pełnej świadomości że tak właśnie było, powiem, że absolutnie nie żałuję, że tam poszłam. To było wydarzenie bardziej socjologiczne niż antropologiczne, ale z pewnością jakiś kanon został zachowany.
I o ten kanon właśnie cała rzecz się rozeszła..

P.S. Usiłowałam dziś złapać dwie sroki za ogon lub mieć w barszczu dwa grzybki. Czyli poszłam rano do szkoły na dwie godziny, a potem na łódkę do San Marcos. Więc w szkole nie było regularnego kucia, tylko trochę swobodniejsza rozmowa i ja znów podrążyłam temat strojów ludowych. Zapytałam Lyji dlaczego tylko kobiety kultywują tradycyjne odzienie, a mężczyźni olewają.
I dała mi bardzo rozsądną odpowiedź - mężczyznom zależy na cenie! Mężczyźni ubierają się tanio!
Te tkaniny, z których szyte są stroje kobiece są tkane ręcznie i są bardzo drogie. (Potwierdzam - bluzka $100US). Więc kupuje się odzież raz, góra dwa razy, do roku. Ale ponieważ moda się zmienia bardzo wolno, bynajmniej nie wypierając poprzednich fasonów, to garderobę praktycznie gromadzi się całe życie, przekazując w spadku  dodatkowo.
Czyż w „Chłopach” nie było podobnie?

Brak komentarzy:

Azja 7

  18.04.24. Amman, Jordania https://photos.app.goo.gl/FDR6dJaEBJx3bizk9 https://photos.app.goo.gl/cCUZk5AUfXQjW2ve7 https://photos.app.goo.g...