Chyba każdy ma zestaw żelaznych historyjek z życia, którymi częstuje otoczenie przy stosownej (a czasem bez stosownej) okazji. One (historyjki), z czasem, w miarę powtarzania, obrastają mikro wydarzeniami, co do których, po czterdziestu latach na przykład, nie mamy pewności czy tak rzeczywiście było, czy to ten wmiaręlatupływu retusz.
Jedną z takich opowieści z mojego życia jest podróż promem do Szwecji. Za chlebem, jako studentka, w świecie wstydliwie nieobyta.