środa, 3 listopada 2021

Notatnik 9 podróżniczy

https://photos.app.goo.gl/rmEtkmN4isFfARWVA

31.10. niedziela, Chapala, Ajijick, wciąż rezyduję u Ernesto 
Powoli ogarniam co mam tutaj jeść. Tacos i reszta są OK, a nawet bardzo smaczne, ale to zanurzanie w rozmaitych gorących tłuszczach bardzo mnie niepokoi. 
Mieliśmy z Carlosem (gospodarz w La Paz) rozmowę poglądową na temat meksykańskiego jedzenia i jego zgubnych skutków w postaci wszelkich cielesnych nadmierności. 
To nie jest po-fastfoodowa, amerykańska, zwalista otyłość; ludność meksykańska jest co prawda  bardzo „shapy”, jak to określił Carlos, zwłaszcza kobiety bym dodała, ale te kształty są nieco zbyt wyraziste..
Carlos twierdzi, że w gruncie rzeczy wszystko jest about tortillas, a cała lista nazw rozmaitych potraw jest wariacją na temat… 
I on i wszyscy, z którymi umiałam się dogadać, zgodnie twierdzą, że najlepsze jest jedzenie uliczne, ale trzeba wiedzieć gdzie, czyli najlepiej mieć lokalnego przewodnika.
Jeśli nie ma takiego na podorędziu to zwyczajnie - postać chwilę i zobaczyć czy się interes kręci i jak szybko się kręci. 
Teoretycznie proste, jak wszystko w teorii. W praktyce różnie bywa.

sobota, 30 października 2021

Notatnik 8 podróżniczy

https://photos.app.goo.gl/GiPyk8oDzUmQ7TRt5

27.10. środa, Mazatlan, czekając na Juana 
Chyba każdy ma zestaw żelaznych historyjek z życia, którymi częstuje otoczenie przy stosownej (a czasem bez stosownej) okazji. One (historyjki), z czasem, w miarę powtarzania, obrastają mikro wydarzeniami, co do których, po czterdziestu latach na przykład, nie mamy pewności czy tak rzeczywiście było, czy to ten wmiaręlatupływu retusz. 
Jedną z takich opowieści z mojego życia jest podróż promem do Szwecji. Za chlebem, jako studentka, w świecie wstydliwie nieobyta.

poniedziałek, 25 października 2021

Notatnik 7 podróżniczy

La Paz, 23.10. sobota wieczorem, motel Pension California
Dziś jest sobota. Dobrze, że pamiętam w jaki dzień tygodnia wyjechałam od Marca, bo okazuje się, że było to tylko trzy dni temu!  
A mnie się wydaje, że miesiąc. Czas w podróży biegnie inaczej - to truizm, ale tak właśnie jest.
Moją plażę opuściłam w środę, w czwartek przybiłam do La Paz, dowiedziałam się jak kursują promy i pojechałam na plażowanie:)
W piątek dotarłam

sobota, 23 października 2021

Notatnik 6 podróżniczy

https://photos.app.goo.gl/67rsuzg9ZwATSeWN8

19.10. wtorek, 10 rano, wciąż Bonaventura&Resort  
Przeczytałam „Królestwo” Jo Nesbo.
Pierwsze wrażenie - „iiiii bez zadyszki….”. No, ale w nocy miałam drugie podejście (jak zwykle refleks mnie nie zawodzi..) i zmieniłam zdanie. Nie całkiem, ale un poqo.
Nie ma Harrego Hole, więc nie ma zagadki do rozwiązania i tego całego kryminalnego napięcia. Ale jest zbrodnia. I to nawet wielokrotna. Ale najciekawsze, że oswojona. Taka, którą „trzeba popełnić”. Dokonują jej ludzie wrażliwi, moralni, wykształceni. Piękni. Zdolni. Których podziwiamy i kochamy.
Podziwiamy bo

poniedziałek, 18 października 2021

Notatnik 5 podróżniczy


15.10. San Ignacio, Baja Sur, 7 rano, po drugiej nocy spędzonej w hotelu
Złapała mnie infekcja pęcherza. Kupiłam leki już w Ensanadzie, ale nie przeszła tak od razu, zwłaszcza, że w drodze nie piłam za wiele. Więc zostałam w łóżku (starym obyczajem chorowalniczym:) i dziś czuję się lepiej, ale wczorajszy to był bardzo smutny dzień. Jeden ze smutniejszych. Gula, którą miałam w gardle przez całe wczoraj, dziś nad ranem puściła. Bolesnym, ale dobrym szlochem.
To są dwa różne stany - wiedzieć, że tak będzie i BYĆ; right now.
WIEDZIAŁAM, że 8 lat to spora część życia i choćby nie wiem jak bardzo świadoma i przemyślana była decyzja o powrocie, to sam powrót będzie bolał.
A wczoraj ZABOLAŁ. Czym?

poniedziałek, 11 października 2021

Notatnik 4 podróżniczy


11.10. poniedziałek wieczór, Estanada
No tak. Drzwi zatrzaśnięte, ale z hukiem, który mnie ogłuszył na dobrą chwilę. Właściwie całą sprawę powinnam wstydliwie przemilczeć, ale jak wszyscy to wszyscy. Babcia też.
Wpół do siódmej rano zameldowałam się na granicy w Tecate. 
(Nie wiem czy wspominałam, że mam w planach podróż wzdłuż Pan American - najchętniej przez Meksyk, Łacińską, na sam dół do Ushaia, ale realnie, to tak daleko jak się da. Zbaczając po drodze to tu, to tam)
No więc na granicy (według podpowiedzi podróżników) miało być tłoczno i gorąco, a było pusto i zimno. Jako pierwsza stanęłam w szyku, choć trochę z boku, i czekam. Bok był jeszcze w Ameryce, ale cała paperwork wokół auta, już w Meksyku - czyli 30 metrów dalej. No i powrót do auta,

niedziela, 10 października 2021

Notatnik 3 podróżniczy


8.10. piątek, w drodze do San Diego
Tabliczkę z drogowskazem - „Bryce Canyon 70 mil”, widziałam 4 lata temu, kiedy skręcałam na południe, jadąc od zachodniej strony z Zion Park, gdzie przeszłam większość szlaków i uznałam, że nic piękniejszego w Ameryce nie zobaczę.
Już nie pamiętam dokąd jechałam tamtego dnia, ale pamiętam ten moment wahania; żeby jednak zobaczyć co to jest ten Bryce Canyon. Miałam się dowiedzieć i zobaczyć na zdjęciach parę miesięcy później, będąc tysiące mil od tej tabliczki, którą przecież wtedy widziałam….
No; nie powiem, że to było jakieś życiowe postanowienie,

czwartek, 7 października 2021

Notatnik 2 podróżniczy


4.10. 7 rano, Texas, 50 km przed Amarillo.
Asia już pewnie w Polsce, albo właśnie leci. Dziś nie zadzwoni, choć dzwoni codziennie. Chyba mi trochę nie dowierza po moich wyczynach organizacyjno - pamięciowych. Chociaż z drugiej strony kibicuje mi jak nikt i nigdy.
Ostatnio zadzwoniła podczas drugiej godziny trwania burzy z piorunami, o dziesiątej rano, do mnie, unieruchomionej w namiocie, bo chciałam uniknąć efektu Niagary.
I mówi: „Spadaj z tej Oklahomy, bo to jest stan - korytarz, dla tornado”.

sobota, 2 października 2021

Notatnik 1 podróżniczy



https://photos.app.goo.gl/J5AZQC8eEctZ5kxM7



25.09. 6 rano, u Asi.
Auto w naprawie. W dzień planowanego wyjazdu grzebałam się jak sójka za morze. A to telefon się zbuntował i nie wybierał numerów (dodatkowa wizyta w T-Mobil), a to I-pass do oddania w Jewelu, no i wreszcie ten niepokojący (i narastający), brak przyspieszenia na starcie. Tym razem w samochodzie i literalnie. Zawróciłam.

czwartek, 23 września 2021

Buty

Zawsze było tak, że "czegoś brakowało", że "coś by się przydało";
https://photos.app.goo.gl/K8NnXJpYUxEYCPLw5
jedno było z tej, drugie z innej parafii.
  
Jakość ustępowała ilości, a ta ostatnia miała kompensować braki obiektywne czyli podażowe. Co prawda determinacji nie brakowało, ale ograniczenia zdolności nabywczej, tudzież ogólne ograniczenia w zakresie optymalnej selekcji, czyniły sprawę może nie beznadziejną, ale od ideału daleką.
O czym mowa?

środa, 22 września 2021

Moja Asia

Chicago ma dla mnie Asi twarz. 
https://photos.app.goo.gl/ERpPYTYaPdWmzZvX9
Nie jestem pewna czy to jest komplement (zależy od dzielnicy i pogody) dla Asi, ale dla Chicago z całą pewnością.
(zresztą; i tak po prawdzie; Chicago jest mocno umownym terminem w tym skojarzeniu i nie występuje ani w jej, ani w moim (byłym) adresie). Tak więc, żeby nie wchodzić zbyt głęboko w urbanistyczno-adresowe meandry, powiem, że bez Asi nie byłoby mojej Ameryki.

wtorek, 31 sierpnia 2021

O dwóch braciach - Boston i Nowy Jork

K. zapytała mnie - i co dalej? 
https://photos.app.goo.gl/F4rcuASqcDL82kR48

K. ma szerokie horyzonty, jest intelektualistką i wrażliwą erudytką (wiem, to brzmi jak oksymoron, ale w jej przypadku jakoś tajemniczo się splata), więc myślałam, że pyta mnie w ogóle i egzystencjalnie - "co dalej?" - i prawdę mówiąc też bym chciała wiedzieć. 
Ale okazało się, że nie; że K. pyta mnie po prostu - gdzie jadę po Nowym Jorku.

środa, 18 sierpnia 2021

Pożegnania - Nowy Jork i nie tylko.....

https://photos.app.goo.gl/2sKTB5bfGGy2v9TZA

Od ośmiu amerykańskich lat nie byłam w domu sama.
Jakoś szczęśliwie umykało to mej uwagi aż do dzisiaj, ale to nie pierwszy raz, kiedy mój własny refleks wprawia mnie w rozpaczliwe osłupienie. Mogłabym zawalczyć o miejsce na podium w konkursie na ślimacze tempo. Chociaż ma to i dobre strony, bo w przypadku powyższym, dopiero teraz się połapałam, że przez osiem lat byłam zawsze i niezdrowo w zasięgu KOGOŚ; być może refleks szachisty uratował mnie przed tragedią egzystencjalną.

poniedziałek, 4 marca 2019

myślę, że umieram...

"To jest moje życie i będę je żyła po swojemu. Jeśli się okaże, że przeszarżowałam to biorę za to odpowiedzialność.  Robię to, żeby żyć, ale liczę się z tym, że umrę więc dyskutować więcej nie ma o czym"- tak (mniej więcej) Dorothy skwitowała rodzinną debatę nad tym, czy powinna się poddać skomplikowanej operacji kręgosłupa.
Miała wtedy 89 lat i samodzielnie mogła oddychać przez około pół godziny; pozostałe dwadzieścia trzy i pół w rytmie dobowym, zależało od maszyn.
Kręgosłup posypał się po tym, jak złamane dwukrotnie biodra przestały podtrzymywać korpus w pionie. Wszystko się poprzesuwało i Dorothy zmalała o parę

środa, 24 października 2018

byłam w Nowym Jorku

https://photos.app.goo.gl/rYWvJwzve2pgc1jP8

Dalej nie wiem czy mi się podoba. Czy chciałabym tam mieszkać.
Czy rzeczywiście ten wrzeszczący, miejscami odrapany, miejscami brudny, niekiedy bezładny i uginający się pod własnym ciężarem kolos, czy rzeczywiście Nowy Jork po jakimś czasie doznaje cudownego przeistoczenia i odsłania swą pełną wdzięku twarz? Mogę to sobie wyobrazić.
Miłość (mam oczywiście na myśli tę najgłebszą), która przychodzi z czasem. Zmysły przywykają do
brzydoty i duch może sięgnąć poza jej pozór. Hałdy śmieci

Azja 7

  18.04.24. Amman, Jordania https://photos.app.goo.gl/FDR6dJaEBJx3bizk9 https://photos.app.goo.gl/cCUZk5AUfXQjW2ve7 https://photos.app.goo.g...