wtorek, 31 sierpnia 2021

O dwóch braciach - Boston i Nowy Jork

K. zapytała mnie - i co dalej? 
https://photos.app.goo.gl/F4rcuASqcDL82kR48

K. ma szerokie horyzonty, jest intelektualistką i wrażliwą erudytką (wiem, to brzmi jak oksymoron, ale w jej przypadku jakoś tajemniczo się splata), więc myślałam, że pyta mnie w ogóle i egzystencjalnie - "co dalej?" - i prawdę mówiąc też bym chciała wiedzieć. 
Ale okazało się, że nie; że K. pyta mnie po prostu - gdzie jadę po Nowym Jorku.

środa, 18 sierpnia 2021

Pożegnania - Nowy Jork i nie tylko.....

https://photos.app.goo.gl/2sKTB5bfGGy2v9TZA

Od ośmiu amerykańskich lat nie byłam w domu sama.
Jakoś szczęśliwie umykało to mej uwagi aż do dzisiaj, ale to nie pierwszy raz, kiedy mój własny refleks wprawia mnie w rozpaczliwe osłupienie. Mogłabym zawalczyć o miejsce na podium w konkursie na ślimacze tempo. Chociaż ma to i dobre strony, bo w przypadku powyższym, dopiero teraz się połapałam, że przez osiem lat byłam zawsze i niezdrowo w zasięgu KOGOŚ; być może refleks szachisty uratował mnie przed tragedią egzystencjalną.

poniedziałek, 4 marca 2019

myślę, że umieram...

"To jest moje życie i będę je żyła po swojemu. Jeśli się okaże, że przeszarżowałam to biorę za to odpowiedzialność.  Robię to, żeby żyć, ale liczę się z tym, że umrę więc dyskutować więcej nie ma o czym"- tak (mniej więcej) Dorothy skwitowała rodzinną debatę nad tym, czy powinna się poddać skomplikowanej operacji kręgosłupa.
Miała wtedy 89 lat i samodzielnie mogła oddychać przez około pół godziny; pozostałe dwadzieścia trzy i pół w rytmie dobowym, zależało od maszyn.
Kręgosłup posypał się po tym, jak złamane dwukrotnie biodra przestały podtrzymywać korpus w pionie. Wszystko się poprzesuwało i Dorothy zmalała o parę

środa, 24 października 2018

byłam w Nowym Jorku

https://photos.app.goo.gl/rYWvJwzve2pgc1jP8

Dalej nie wiem czy mi się podoba. Czy chciałabym tam mieszkać.
Czy rzeczywiście ten wrzeszczący, miejscami odrapany, miejscami brudny, niekiedy bezładny i uginający się pod własnym ciężarem kolos, czy rzeczywiście Nowy Jork po jakimś czasie doznaje cudownego przeistoczenia i odsłania swą pełną wdzięku twarz? Mogę to sobie wyobrazić.
Miłość (mam oczywiście na myśli tę najgłebszą), która przychodzi z czasem. Zmysły przywykają do
brzydoty i duch może sięgnąć poza jej pozór. Hałdy śmieci

czwartek, 5 kwietnia 2018

w poszukiwaniu Ebbing nie tylko na mapie


"Trzy billboardy za Ebbing. Missouri" - oglądnięty dwa razy. Nie żeby film specjalnie mnie zachwycił; po prostu tak wyszło.
Pierwsze wrażenie (po Złotych Globach, ale przed Oscarami) - film o wściekłej kobiecie o imieniu Mildred i paru wściekłych mężczyznach. Zwłaszcza Mildred ma ważne powody
do złości (nieudolność policji w szukaniu zabójców córki), ale bezwzględność z jaką bohaterka egzekwuje swe obywatelskie prawa wzbudziła mój sprzeciw. Więc ja również się wkurzyłam
- i na nią i na tępego policjanta. A skoro im się udało mnie jako widza wkurzyć, to uznałam, że aktorsko (Frances McDormand i Sam Rockwell) film rewelacyjny. Ale generalnie - bez zadyszki.
Za drugim razem

czwartek, 15 marca 2018

.... by młodym być i więcej nic


Od starych ludzi można się wiele nauczyć, chociaż nie mam do nich cierpliwości - powiedziała moja kuzynka ( nie krewna, choć powinowata, ale zawsze kuzynka) w rozmowie telefonicznej, która miała być krótkim sprawdzeniem czy połączenie działa.
Kuzynka jest jedną z tych osób, z którymi, niezależnie od miejsca na ziemi i czasu, rozmowę po prostu się kontynuuje. Nawet jeśli podjęcie tematu następuje po, co najmniej,  siedmiu latach milczenia jak w naszym przypadku, to i tak rozmowa poniżej godziny byłaby pogwałceniem

środa, 28 lutego 2018

milenijne party


Wspólnymi siłami, z języczkiem u wagi mojej sześćdziesiątki, weszłyśmy w milenijne tysiąclecie - wszystkie razem miałyśmy 924 lata.
Najbardziej zasłużona była Vivian (równe 100), ale inne też pracowały mocno - żadna poniżej dziewięćdziesiątki nie zeszła. Oprócz mnie.
No i rzecz jasna czułam się z tego powodu trochę niezręcznie. No bo jak inaczej określić stan, w którym stateczna, okrągła sześćdziesiątka, czuje się jak smarkula? Chociaż z drugiej strony

niedziela, 18 lutego 2018

o koniecznościach porażek i niekoniecznościach sukcesów


Oglądnęłam dwa filmy tego samego reżysera i obydwa mi się bardzo podobały.
Jeden trochę z przypadku (skusiłam się na wielkie nazwiska mojej wczesnej młodości - Jane Fonda i Robert Redford), a drugi poszedł już po nitce reżyserskiej roboty. Reżyser nazywa się Ritesh Batra, ma 39 lat i pochodzi z Indii. "Mój" film nosi tytuł "Our souls at night" ("Nasze noce") i jest dość świeży bo nakręcony w 2017 roku. Ale filmem najbardziej znanym (i nagradzanym) tego reżysera jest, o cztery lata wcześniejszy, "Lunchbox" ("Smak curry"), który też obejrzałam.
Bardzo dawno temu byłam kinomanką.

poniedziałek, 12 lutego 2018

Parę uwag o emigracji nie tylko mojej


Czy jest jeszcze coś takiego jak emigracja? I emigrant?
Bo co prawda ludzie dalej wyjeżdżają, osiedlają się i żyją gdzieś indziej, ale czy wciąż towarzyszą temu te uczucia, które mojemu pokoleniu kojarzą się z emigracją - jak tęsknota, rozdarcie, zabałaganiona identyfikacja? I jeszcze żal; czasem nienawiść. I blizny, których nie przykryje najbardziej luksusowy puder. Dziś jest telefon z tanią opcją nielimitowanego czasu rozmów prawie z całym światem, jest skype, Facebook i kurcząca się wioska pod tytułem "świat".
Zresztą ten wirtualny staje się coraz bardziej prawdziwy

niedziela, 28 stycznia 2018

Falling down


Paczka się rozsypała.
Albo nie, może trochę więcej optymizmu. Działalność paczki została zawieszona na pewien czas.
Jak wszystko pójdzie dobrze, to na wczesną wiosnę dziewczyny zorganizują jakieś reanimacyjne party i wszystko wróci w utarte koleiny, ale na razie (dziewczyny) dochodzą do siebie, zdrowia i sił.
A wszystko przez Fall(ing). Down. Ten dziwaczny zapis ma być artystycznym wygibasem; że niby Fall to także jesień, wszystko spada i opada, a girls z paczki jako ta jesień...; no i w życia jesieni też. Chociaż to nie do końca prawda- w Arkadii nie ma pór roku, chociaż spadki i upadki owszem. Tak. Gdyby Arkadyjczycy się nie wywracali, to żyliby i żyli. Tak po prostu - z przyzwyczajenia. Bo po cóż umierać, jak można żyć?

sobota, 6 stycznia 2018

Kanapa


Mogły tak przez całą noc - jak jedna kończyła to druga zaczynała; zanim druga skończyła, to pierwsza zapominała, że już opowiedziała, więc zaczynała od początku. A druga też zapominała, że już słyszała, więc powtórka wcale jej nie przeszkadzała. Czekała spokojnie na swoją kolej.
Siedziały na kanapie postawionej w połowie długiego korytarza, którego obydwa końce zakończone były windami.
Kanapa udawała mebel stuletni i była pokryta

niedziela, 3 grudnia 2017

Żelazko


Przydarzyła mi się bardzo niezwykła historia.
Tak się nie dzieje w realnym życiu, a już na pewno nie w moim. Z tym jednym wyjątkiem, o którym za chwilę. Opowiedziałam ją synowi mojego przyjaciela ateisty, który ma religijną żonę i poczucie humoru. Pokręcił głową i powiedział: "Just perfect timing. I can see puppets, must be a finger too". A moja Asia bardzo lakonicznie, choć celnie podsumowała:
"No cóż, każdy z nas ma swojego Anioła"
No i naprawdę nie wiem od czego zacząć.
Czy od tego, że za $10 kupiłam sobie spodnie w ekstrawagnckim kolorze, tak wymięte,

sobota, 2 grudnia 2017

Sześćdziesiątka


https://photos.app.goo.gl/08ycBne41Aco2ffh2
Zawsze miałam kłopoty z pamiętaniem kiedy zaczyna się mieć ileś tam lat, a kiedy kończy. Pomiędzy dziesiątkami to nie jest znowu takie ważne, ale przy "okrągłych" liczbach to by się chciało wiedzieć.
W tamtym roku moje urodziny to był jeden z tych bardzo smutnych dni (tak w pierwszej dwudziestce w życiowej perspektywie; w okolicach ostatniej piątki, więc najgorzej nie było, ale powodów do wielkiego szczęścia też nie było).
Zapytałam ile mam lat

sobota, 25 listopada 2017

Lucky Man


Spotkałam go niedawno w Centrum Rehabilitacji, ale to miejsce ma bardzo różnych pensjonariuszy.
Takich, którzy stawiając coraz dłuższe kroki, patrzą przed siebie i wierzą, że to, co najważniejsze jest jeszcze przed nimi, ale i takich, dla których wymiary czasu i przestrzeni przestały istnieć osobno; podróżują, swobodnie się w nich przemieszczając, ku rozpaczy wszystkich, którzy uparcie kojarzą "do tyłu" z wczoraj i "do przodu" z jutrem. Pozostając bezradnymi wobec świata zagubionych szlaków, nazwali go demencją lub chorobą Altzheimera.

wtorek, 21 listopada 2017

oka i oczy sieci


Pamiętam, w erze jeszcze przed internetem, ci którzy wracali lub tylko przyjeżdżali z drugiej półkuli, zawsze podkreślali technologiczną przepaść pomiędzy Polską, a Ameryką.
60 lat - mówili - jesteśmy w tyle. I snuli opowieści o trudnych, amerykańskich początkach, które miały rozmaite przyczyny, a jedną z głównych właśnie, było zagubienie w świecie automatów. Ich ilość i różnorodność zamiast życie ułatwiać, czyniły z niego nocny koszmar; chociaż do czasu oczywiście. Ale co podżyli, co się naudawali, że wiedzą, a nie wiedzieli, co się wstydu najedli,
to zapisane im będzie

Azja 7

  18.04.24. Amman, Jordania https://photos.app.goo.gl/FDR6dJaEBJx3bizk9 https://photos.app.goo.gl/cCUZk5AUfXQjW2ve7 https://photos.app.goo.g...