środa, 16 listopada 2022

Notatnik 62 podróżniczy

 https://photos.app.goo.gl/X9BQqtx8nw9MUuNP9

https://photos.app.goo.gl/kP8xwuXKvAtQLccv8

25.10.22. Samaipate, Boliwia

Obudziłam się dziś z dołem. Bez żadnego bieżącego powodu, a jednak…. 
Myślę, że wchodzi w grę zmęczenie materiału. Mentalnego materiału, bo z tym fizycznym (fizykalnym?) nie jest najgorzej.
Pozbyłam się prawie wszystkiego (prócz transformatora prądowego, bo bardzo porządny), czego nie używam dłużej niż dwa tygodnie. 
A i tak muszę wyjąć wszystko z plecaka kiedy czegoś szukam. No i doszły trzy tobołki - efekt słabości w sklepach z pamiątkami.

sobota, 22 października 2022

Notatnik 61 podróżniczy

https://photos.app.goo.gl/MWisGqqHX9bNLrDR9 

19.10.2022. Concepcion, Boliwia, przed południem na plebanii u księdza Tomasza

Książki o podróżach w gruncie rzeczy są książkami o sobie samym. 
To raczej truizm, ale jeden z tych, co do których mamy empiryczne wątpliwości. Innymi słowy - dopóki sami się nie przekonamy, mamy złudzenia. Co do czego?
Ano do tego, że może jednak nam się uda coś przekazać, opisać „tak, jak jest”, może przed czymś przestrzec lub do czegoś zachęcić.
To jest constant, taka podróżnicza refleksja, i nie ma dnia żeby, bądź explicite, bądź something like this, głowy nie nachodziła. Ale czasem pojawia się jako ta wisienka na podróżniczym torcie i jest nie do zignorowania. Tak, jak wczorajsza wizyta Felka.

sobota, 15 października 2022

Notatnik 60 podróżniczy

 15.10.2022. Buenavista, u wrót Amboro

Zbliżał się weekend i Santa Cruz hotelowo zrobiło się bardzo drogie. 
Santa Cruz jest największym miastem Boliwii, podobno bardzo ładnym i trzeba tam pojechać chociażby na jeden dzień.
(zabawne - Boliwia to kraj, który turyści, jeżeli się w ogóle tu pojawiają, reklamują jako raj dla lubiących przyrodę. Jestem w Boliwii od trzech tygodni i spaceruję przede wszystkim po miastach, w których nota bene czuję się znakomicie)
Ale bardziej niż Santa Cruz interesuje nas Park Narodowy Amboro - ogromny, po części jeszcze nieodkryty, więc bardzo dziki,

czwartek, 13 października 2022

Notatnik 59 podróżniczy

https://photos.app.goo.gl/ba5e7AmyxqgYHPRY6

https://photos.app.goo.gl/YVsQQaJh1rFuUAYv8

https://photos.app.goo.gl/ZBdjmYDjpUbCp4VV9

 https://photos.app.goo.gl/pKn6gHN6tQASsSdD7


29.09.2022. La Paz, przed południem, hostel „Green house”

Martwię się uszkodzeniem NS2. Tak bardzo, że chociaż wczoraj nastawiałam się na wieczorne pisanie, to w rezultacie poczytałam chwilę i poszłam spać. Martwię się tymi groźbami ataku nuklearnego na Poznań. Wszystko z oddali brzmi groźnie. Dziś co prawda wczorajszy strach przybladł, ale to wcale nie znaczy, że powód się zdezaktualizował. Pamiętam dzień wybuchu wojny na Ukrainie. To było w Gwatemali

niedziela, 25 września 2022

Notatnik 58 podróżniczy

25.09.2022. La Paz, Boliwia

Dziś przed południem podsumowałam miesiąc. No, bez pięciu dni. Michał już się niepokoił i domagał i trochę mnie tym mobilizował. Chciałam jak najszybciej skończyć; zapisać wszystkie nazwy miejscowości póki pamiętam, bo potem nawet nie wiem jak tego szukać - tak dokładnie zapominam. Choć po prawdzie nie tylko ja; Jaśmina mówi, że ma to samo. Nazwy geograficzne są rdzenne, pochodzące z keczua, więc dla ucha Europejczyka jak z księżyca. Jak skutecznie zapamiętać różnicę pomiędzy Cabanaconde, a Copacabana? No jak? Nie ma wyjścia - trzeba zapisać. Bo potem jest coś takiego - 
„tak, tak wiem! Byłam tam! Tam jest taka ładna uliczka, a na rogu sklep z pamiątkami. Zaraz, jak się ta miejscowość nazywała?”

Notatnik 57 podróżniczy

https://photos.app.goo.gl/oJP3pdPyVzSGtkad9

https://photos.app.goo.gl/jbykgCb7RTZ5UQBL6

https://photos.app.goo.gl/CJJE44W52vAbszPW6

22.09. 2022. La Paz, Boliwia

To już trzecie podejście i nie wiem jak się skończy. Po prostu nie mam parcia na zapisywanie. Z drugiej strony, ostatnio jest tak intensywnie i tyle się wydarzyło od wyjazdu z Cusco, że jak pomyślę ile jest do zapisania, to mi się odechciewa. I narastają zaległości, które może wcale zaległościami nie są, bo po prostu tak ma być. Taka jest logika i prawo długiego przebywania w podróży. Nie wiem. Zobaczymy.    W każdym razie zdążyłam już spenetrować jezioro Titikaka i wygląda na to, że to nie koniec eksploracji, chociaż jestem już w La Paz. Ale po kolei.

czwartek, 1 września 2022

Notatnik 56 podróżniczy

https://photos.app.goo.gl/dZXFaCEmeQtUFgd18

https://photos.app.goo.gl/bJqs85tWJZzyFtx88

https://photos.app.goo.gl/h9RUALAVM6VwX3n9A

https://photos.app.goo.gl/Ua5cTR1raf6VC8uDA

https://photos.app.goo.gl/fcwvLBEn9KXVi7WLA

https://photos.app.goo.gl/UvAAj3ndiBoumWss5

29.08.2022.Cuzco

Taka oto historia; 
Na górskiej ścieżce w pasmie Ausangate, w drodze do lagun o siedmiu kolorach, w pustych, żółto-brązowch przestrzeniach hal osłoniętych ośnieżonymi szczytami, spotkaliśmy starą (chyba starą, bo wieku nie sposób określić) góralkę, która chciała nam sprzedać rękodzieło. 
Komu nam? Ano meksykańskiej, parze i mnie. Mieliśmy przewodnika tylko dla nas i ciszę wokół. Nie do przecenienia.
Rękodzieło w tłumoczku na plecach to były brzydkie czapki i sznureczki z wełny alpaki, bardzo w Peru popularne, które się wiąże na nadgarstku. Te konkretne były kilkakrotnie dłuższe niż zwykle i oprócz nadgarstka mogły zdobić kapelusz. Albo cokolwiek innego. Nie w tym rzecz, chociaż sznureczki były bardzo ładne i niespotykane.
Góralka znała tylko keczua, a po hiszpańsku umiała liczyć do dwudziestu. Sznureczki wyceniała na 10 soli i meksykański chłopak, nie targując się zanadto, kupił jeden sznureczek, ale miał tylko dwudziestkę. Ja miałam dziesiątkę, ale przystąpiłam do targów, bo taka uroda ma. Góralka ustąpić nie chciała, a moją dziesiątkę sprytnie przejęła

niedziela, 14 sierpnia 2022

Notatnik 55 podróżniczy

 https://photos.app.goo.gl/edTWreRtgAn83JweA

https://photos.app.goo.gl/RWo5u8muAopvaQbF9

14.08.2022. Cuzco, 

No i słynne Cuzco (albo Cusco). Chyba najsłynniejsze miasto w Peru. Zostanę tu dłużej, więc temat powróci nie raz. Wrażenia po czterech dniach - to bardzo światowe miasto, które udaje, że jest prowincjonalne i w swej prowincjonalności - osobne.    
A nie jest. Wyszło naprzeciw zachodnim oczekiwaniom i jest tutaj czysto, są piękne sklepy, luksusowe hotele, miliony restauracji, a pomiędzy tym wszystkim uwijają się”rdzenni” w regionalnych strojach, których zakładanie jest gdzieś pomiędzy cepelią, a autentyzmem. Cuzco nie jest duże (w tej starej części, bo rozrasta się na okoliczne wzgórza i wygląda na całkiem spore), ale ma rozmach. I nonszalancję. Zepsute zachwytem tłumów z całego świata, ale zakłada maskę kolebki inkaskiej magii. I ją sprzedaje. 
Dla mnie w tym wszystkim ma charyzmę. Mam świadomość komercji, ale poddaję się jej. Nie mogę powiedzieć, że po tych czterech dniach Cuzco mi się nie podoba. Wprost przeciwnie - po raz pierwszy od wielu miesięcy kupiłam rzeczy, które nie są mi koniecznie potrzebne. Peruwiańsko urodziwe. Esencjonalne. To tak póki co. Jedno jest pewne - Peru wciąga jak narkotyk. 

Ale wcześniej była Lima. Autobusem z Huaraz. W dzień i z widokami - 3000 metrów w dół - serpentyny, przepaście, góry i skały. Nigdy dość.
Ale nie o Limę chodzi,

sobota, 6 sierpnia 2022

Notatnik 54 podróżniczy

 https://photos.app.goo.gl/nMVvccZmhzZw4b7Y7

https://photos.app.goo.gl/7Y6N7mq6fUXyt4F69

https://photos.app.goo.gl/2ZdCrDw4dK8y3puC6

https://photos.app.goo.gl/h1thFFU8KB6VBT3C6

https://photos.app.goo.gl/sBAeXvDtciawvvVP6

31.07.2022. Huaraz

1. Uzupełnienie do Chachapoyaz i Trujillo
Oprócz wodospadu Gocta i doliny Soncho, wycieczka do sarkofagów kultury preinkaskiej Carjia w dolinie Utcubamba - na stromym klifie, 8 sarkofagów. Jak oni tam się dostali?
- hostel - bardzo tani, prywatny dom, do pustych pokojów wstawione łóżka, biednie i dość niechlujnie. Nocne dudnienie do drzwi sąsiada - alkoholika(z ulicy do każdego pokoju prowadziły drzwi, a oprócz tego do głównego wejścia)
- gospodarze - on siedział z podwiniętą nogawką, bo miał czyraka na łydce. Chyba go suszył.
Ona dostawała zadyszki przy chodzeniu i cały dzień chodziła w kapeluszu z gumką pod szyją. Jak go zdejmowała na chwilę, to pies się nim bawił. Bardzo życzliwa i pomocna (przyjęła mnie o dzikiej porze - o 5 nad ranem). Wszystko konsultowała z synem, który musi ją kochać, bo deliberował z nią godzinami. Byłam tam cztery dni.
- Trujillo - przystanek pomiędzy Chachapoyaz a Huaraz. Nocnym autobusem 14 godzin z Chachapoyas do Trujillo. Autobus z siedzeniami prawie leżącymi (wydzielone miejsca za dopłatą). Luksusowy i bardzo czysty. Piętrowy.
- cały dzień w Trujillo - za duży dworzec (nowy, przeszklony, daleko od miasta)
- przejazd colectivo przez miejsce targowe - korek, krzyki, ścisk w autobusiku
- zaskakująco ładna

środa, 27 lipca 2022

Notatnik 53 podróżniczy

 https://photos.app.goo.gl/Pj2SzJ89eZm7GP8RA

26.07.2022. Chachapoyas, Peru

Przeglądnęłam wczoraj te wpisy blogowe i ze zdumieniem odkrywam, że są bardzo intymne. Czytelne tylko dla mnie, skoncentrowane na szczegółach, które dla nikogo poza mną, nie mają żadnego znaczenia! 
Weszłam na chwilę w skórę czytelnika - no i niestety, tam są same duperele! Więc zaczęłam się zastanawiać jak to jest. Bo przecież  nie jest tak, że pomijam krew w żyłach mrożące przygody, a zapisuję detale, co by o nich nie zapomnieć. 
Nie! Zapisuję codzienność. Nie dzień po dniu - tak bardzo jest ona zwyczajna - ale różne drobne zwroty akcji, które blakną po kilku dniach, a po miesiącu, bez zapisywania,  pewnie by całkiem zniknęły.
Chociaż z drugiej strony to tylko jedno z podejść do pamiętania i niekoniecznie najlepsze. Niekoniecznie koniecznie trzeba wszystko pamiętać. Mówił mi Michał, że Stasiuk podczas swoich podróży nie zapisuje nic; to, co zostaje po kilku miesiącach - to jest dopiero warte pamiętania i zapisania.
Ale tutaj chyba chodzi o to, kto zapisuje. Bo u pisarza pamiętanie i niepamiętanie jest jak oddzielanie ziarna od plew. Dopiero ziarno pisarz wysiewa na glebie swojego talentu i wrażliwości.
U kogoś takiego jak ja,

sobota, 23 lipca 2022

Notatnik 52 podróżniczy

https://photos.app.goo.gl/NtSvkg6Pkzr7oZ2eA

https://photos.app.goo.gl/ZaPb49hggapRUpfZ9

https://photos.app.goo.gl/kFiYmLDBGVrvLiJt8

23.07.2022. Tarapoto, Peru, El Mural

- a teraz widzisz?  
- nie widzę!
Włożył gumowce i wszedł do wody. Zniknął w ciemności na kilka sekund, po czym wynurzył się z krokodylem w obu rękach. Co prawda półmetrowym, ale zawsze krokodylem!
Siedziałam w tej łódce (przepraszam - canoe; prawdziwym, z jednego kawałka drzewa, starszawym i troszkę przeciekającym) i nie wiedziałam co począć, bo telefon się ładował.  Prąd był tylko na dwie godziny, wytwarzany na miejscu przez silnik spalinowy, więc sytuacja była przymusowa. A tu krokodyl!
Zamiast podziwiać te żółte ślepka i miniaturowe ząbki i skórę jeszcze delikatną, ale już krokodylą przecież, to myślałam o tym, że oto umyka mi okazja uwieczniania. Dosyć chory objaw i muszę to przemyśleć w najbliższym czasie. 
Ale wracając do krokodyla -

niedziela, 17 lipca 2022

Notatnik 51 podróżniczy

15.07.2022. Tarapoto, Peru, El Mural

Właściwie niepotrzebnie zapisuję, bo tego się nie da zapomnieć! To jest jedno z tych doświadczeń, o których będzie się opowiadać po powrocie, w ramach niezwykłych wrażeń z podróży. 
No więc tak - generalnie zmierzam do strefy Amazonii, ale Peru to ogromny kraj, więc odległość z punktu A do punktu  B nie zawsze da się pokonać za jednym zamachem; zwłaszcza jak się ma coś załatwić po drodze. Na przykład wysłać paczkę do Polski.
Szczęśliwie w Chiclayo, dużym, grubo ponad półmilionowym mieście w północnym Peru, z lotniskiem i wielkomiejską infrastrukturą, prowadzi hotel na wysoki połysk, przyjaciel - były policjant - mojego gospodarza z Mancory, który też jest byłym policjantem.
(wyjątkowo pamiętam, że już o tym pisałam; może mi się pamięć poprawia po tych wszystkich owocach?)
No więc pojechałam do Chiclayo nocnym autobusem i o piątej nad ranem, po siedmiu godzinach podróży, miałam wysiąść na dworcu, ale był zamknięty, więc wysiadłam obok dworca, na pustym placu. Ale były policjant jak już coś bierze w swoje ręce, to wiadomo, że wszystko zagra, więc już na mnie czekał pan, który nawet zagajał po angielsku.
Chiclayo po ciemku wygląda jeszcze gorzej niż za dnia, ale w dwudziestej godzinie niespania było mi to zupełnie obojętne. 
No więc hotel, łóżko, prysznic, biały ręcznik. Raj.
A późnym rankiem - paczka. Bo wieczorem kolejny nocny przejazd, tym razem czternastogodzinny, do Tarapoto

środa, 13 lipca 2022

Notatnik 50 podróżniczy

https://photos.app.goo.gl/wPZEBLrxqqi2E8F86

11.07.2022. Mancora, Peru

Pojutrze wyjeżdżam z Mancory, pierwszego miasta w kolejności na liście peruwiańskiej. A tak przy okazji - nie mogę się zdecydować czy Mancora jest urodziwa. Serce miasta to trasa panamerykańska. Po obu jej stronach wyrosło miasteczko na pustyni, u brzegu Pacyfiku. Wzdłuż drogi jest tak, jak wszędzie w latynoskim świecie - sklepiki, restauracje, salony fryzjerskie - w parterowych budynkach, niewielkie, ciemne, prywatne. Rozgardiasz. Ogromna ilość tuk-tuków. Od czasu do czasu przejeżdża drogą wielki autobus, albo ciężarówka i niby jest leniwie, ale równocześnie jakoś tętniąco. Na pewno głośno. Od drogi odchodzą wąskie uliczki ku morzu; dość krótkie, piaszczyste z chodnikami, o które można się potknąć, albo wdrapać, bo nagle robią się wysokie. Wyglądają nędznie, a miejscami brudno.
Najbardziej jednak mnie zdumiewa (ale nie tylko tu, bo to jedna z cech latynoskiego świata), że przy tych biednych ulicach są restauracje i hotele na bardzo dobrym poziomie. Często za brzydkim, wysokim murem z małą bramką. Wchodzi się przez nią do innego świata; jak do czarodziejskiego ogrodu. 
Mój hotel nie jest jednym z tych Edenów, ale i tak pomiędzy dziurawą ulicą, a pokojem z przytulnym wyjściem na taras jest przepaść.
Hotel prowadzi małżeństwo (on emerytowany policjant, ona gospodyni, dzieci pracują i uczą się w Limie i ona kursuje pomiędzy Mancorą i Limą), które mieszka w tym samym budynku. Mają dwa wyplatane krzesła,

sobota, 9 lipca 2022

Notatnik 49 podróżniczy

https://photos.app.goo.gl/TyZgukyivsmTfD9z7

 6.07.2022. Cuenca, Ecuador

Wstąpiłam dziś do kościoła, żeby się pomodlić. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, bo zwykle wstępuję jak się nadarza okazja. 
A w Cuenca, praktycznie na każdym rogu taka się nadarza. Problem w tym (a może właśnie nie problem?), że zupełnie nie mogłam się skupić w miarę świątobliwie.
Dlaczego?
Ano dlatego, że kupiłam oryginalną panamę. Kapelusz typu panama, który z Panamą nie ma wiele wspólnego, oprócz tego, że sto lat temu, z Panamy głównie, jako wielkiego portu, panamy szły w świat. Ale krajem panamy jest Ekwador, a miastem wokół którego rośnie najlepsza trawa, z której się panamy produkuje (najbardziej elastyczna, najwytrzymalsza, o najcieńszych włóknach) jest Cuenca. Miasto w południowej części Ekwadoru. Bo do Ekwadoru, w zasadzie, oprócz Galapagos rzecz jasna, przyjechałam przede wszystkim dla Cuenki. A w Cuenca dla kapeluszy. 
No i dziś kupiłam śliczną, gęsto plecioną, z czarnym, jedwabnym otokiem - panamę. Najbardziej klasyczną z możliwych. A zaraz potem

niedziela, 3 lipca 2022

Notatnik 48 podróżniczy

https://photos.app.goo.gl/7Udzb9nYMdswZ6tD7

1.07.2022. Vilcabamba, Ecuador

No to strajk się skończył. 
Wczoraj się porozumieli i prawdę powiedziawszy trochę niespodziewanie, bo jeszcze przed południem na YT można było oglądać jakieś eskalacyjne akcje, a po południu - Hurra! No, może nie wszyscy hurra - u mnie w hostelu rezydenci nakupowali jedzenia, porobili niespieszne plany - los za nich podjął decyzję. 
A tu nagle decyzyjne tory powróciły na swoje miejsce i tak jakoś nietęgo się zbierać…. mnie też:).  
      No i cóż; pierwszy dzień nowego miesiąca. Skończyło mi się ubezpieczenie, które wykupiłam ze sporym naddatkiem czasowym. Tak wtedy myślałam. Do głowy mi nie przyszło, że to wszystko

Azja 7

  18.04.24. Amman, Jordania https://photos.app.goo.gl/FDR6dJaEBJx3bizk9 https://photos.app.goo.gl/cCUZk5AUfXQjW2ve7 https://photos.app.goo.g...