sobota, 27 listopada 2021

Notatnik 13 podróżniczy

https://photos.app.goo.gl/iLYctGLvc9UwEcrh9
17.11. środa wieczorem w Acapulco, w rodzinie Jorge

Jechałam sobie wolniutko do Acapulco. Oprócz piosenki z czasów bardzo głębokiej młodości (a może nawet dzieciństwa), nazwa miasta brzmiała znajomo ze względu na pewien ślub, na którym nie byłam, ale widziałam zdjęcia. Prawie baśniowe.
Po chłodnym i rześkim MXC (choć płaskie, bo przecież to jezioro, to jednak położone w górach i otoczone górami; dlatego tyle smogu na ulicach) zrobiło się upalnie.
No więc wjechałam w miasto, jak to w Meksyku, w licznym towarzystwie. Z lewej ktoś trąbi,

czwartek, 18 listopada 2021

Notatnik 12 podróżniczy

https://photos.app.goo.gl/
https://photos.app.goo.gl/
https://photos.app.goo.gl/Po5fcdN1CvXC243J8

17.11. środa przed południem, 50 km przed Acapulco, po czterech dniach spędzonych w Mexico City
- Co u diabła robią miejskie taksówki na piaszczystej drodze, pośród tego nigdzie, 45 km przed miastem !?
Pytaniem rzuciłam w ciasną przestrzeń auta; odbiło się rykoszetem od przedniej szyby i musnęło ucho mojej meksykańskiej towarzyszki.
Spojrzała na mnie po królewsku, z odpowiedzią w oczach gdzieś pomiędzy -„no cóż…”, a „ależ przecież!”. Pytanie jednak zawisło w powietrzu retorycznie.
Nie na długo, bo okazało się, że oprócz mieszkańców do MXC dojeżdża codziennie do pracy około 10 milionów ludzi i taksówki na piaszczystych i biednych przedmieściach się tłumaczą. Jakoś. Nikt dokładnie nie wie ilu

sobota, 13 listopada 2021

Notatnik 11 podróżniczy


11.11. czwartek, wcześnie rano, Morelia
Po raz pierwszy weszłam w sam środek życia meksykańskiej rodziny. Zaprosił mnie Jope. Na zdjęciu - przystojny młody człowiek, w korespondencji - z serdecznym „welcome”.
Wchodzę do domu - przy stole cała rodzina (trzy pokolenia - babcia, rodzice i mój gospodarz z siostrą) oraz cztery psy.
Stół zastawiony (cienko zwijane tortille z kurczakiem, smażone, a jakże, salsa, sałata, ser, sok ananasowy), uściski, wszyscy mówią po angielsku (oprócz babci; raz się ożywiła mocno, jak mapy poszły w ruch i jasne było, że rozprawiamy o podróży - „ja też” powiedziała).

wtorek, 9 listopada 2021

Notatnik 10 podróżniczy





9.11. wtorek, San Miguel de Allende, wczesnym popołudniem, po czterech dniach wycieczki do San Louis Potosi, Tomasopo, Tamul, Xilitla, Jalpan, Bernal

Opowiem Ci historię. Zwariowaną i zabawną. Zwyczajną w dzianiu się. Tajemniczą w swej celowości.
Jedną z tych „pętelkowych”, w których początek jest równocześnie końcem. A przynajmniej znaczącym etapem.
W grupie Pan American zostaliśmy przyjaciółmi z Don Anthony. Poniewaz zabierał głos w każdej dyskusji, to widać było, że zna Meksyk, więc go zaczepiłam czy nie miałby jakiegoś gotowca w rękawie. I, jak to bywa z dobrze poinformowanymi, miał. Meksyk, Gwatemala, Honduras, aż do Panamy - bardzo proszę; oto plan wycieczki.
Sprawdziłam z kim mam przyjemność i wyszło, że mieszka w Hondurasie. Dlaczego tak mi wyszło - nie pamiętam.
I oto jestem w Guanajuato, 2 listopada, wczesnym popołudniem. Duże miasto, niezły zasięg - ustalam szczegóły noclegów - tego wieczornego i zupełnie nieoczekiwanie, następnego też. Zaprosiła mnie Marie - co prawda do San  Miguel de Allende, ale też mam to miasto w planie, a w dodatku rzut beretem z Guanajuato. Ale na razie jestem od dwóch godzin w kolorowym mieście na wzgórzach, podoba mi się bardzo i cieszę się na wieczór, bo gospodarz jest chętny do wyjścia. Przysyła mi link z adresem, klikam i…oczom nie wierzę! Pomyłka! Mieszka w innym mieście!

środa, 3 listopada 2021

Notatnik 9 podróżniczy

https://photos.app.goo.gl/rmEtkmN4isFfARWVA

31.10. niedziela, Chapala, Ajijick, wciąż rezyduję u Ernesto 
Powoli ogarniam co mam tutaj jeść. Tacos i reszta są OK, a nawet bardzo smaczne, ale to zanurzanie w rozmaitych gorących tłuszczach bardzo mnie niepokoi. 
Mieliśmy z Carlosem (gospodarz w La Paz) rozmowę poglądową na temat meksykańskiego jedzenia i jego zgubnych skutków w postaci wszelkich cielesnych nadmierności. 
To nie jest po-fastfoodowa, amerykańska, zwalista otyłość; ludność meksykańska jest co prawda  bardzo „shapy”, jak to określił Carlos, zwłaszcza kobiety bym dodała, ale te kształty są nieco zbyt wyraziste..
Carlos twierdzi, że w gruncie rzeczy wszystko jest about tortillas, a cała lista nazw rozmaitych potraw jest wariacją na temat… 
I on i wszyscy, z którymi umiałam się dogadać, zgodnie twierdzą, że najlepsze jest jedzenie uliczne, ale trzeba wiedzieć gdzie, czyli najlepiej mieć lokalnego przewodnika.
Jeśli nie ma takiego na podorędziu to zwyczajnie - postać chwilę i zobaczyć czy się interes kręci i jak szybko się kręci. 
Teoretycznie proste, jak wszystko w teorii. W praktyce różnie bywa.

sobota, 30 października 2021

Notatnik 8 podróżniczy

https://photos.app.goo.gl/GiPyk8oDzUmQ7TRt5

27.10. środa, Mazatlan, czekając na Juana 
Chyba każdy ma zestaw żelaznych historyjek z życia, którymi częstuje otoczenie przy stosownej (a czasem bez stosownej) okazji. One (historyjki), z czasem, w miarę powtarzania, obrastają mikro wydarzeniami, co do których, po czterdziestu latach na przykład, nie mamy pewności czy tak rzeczywiście było, czy to ten wmiaręlatupływu retusz. 
Jedną z takich opowieści z mojego życia jest podróż promem do Szwecji. Za chlebem, jako studentka, w świecie wstydliwie nieobyta.

poniedziałek, 25 października 2021

Notatnik 7 podróżniczy

La Paz, 23.10. sobota wieczorem, motel Pension California
Dziś jest sobota. Dobrze, że pamiętam w jaki dzień tygodnia wyjechałam od Marca, bo okazuje się, że było to tylko trzy dni temu!  
A mnie się wydaje, że miesiąc. Czas w podróży biegnie inaczej - to truizm, ale tak właśnie jest.
Moją plażę opuściłam w środę, w czwartek przybiłam do La Paz, dowiedziałam się jak kursują promy i pojechałam na plażowanie:)
W piątek dotarłam

sobota, 23 października 2021

Notatnik 6 podróżniczy

https://photos.app.goo.gl/67rsuzg9ZwATSeWN8

19.10. wtorek, 10 rano, wciąż Bonaventura&Resort  
Przeczytałam „Królestwo” Jo Nesbo.
Pierwsze wrażenie - „iiiii bez zadyszki….”. No, ale w nocy miałam drugie podejście (jak zwykle refleks mnie nie zawodzi..) i zmieniłam zdanie. Nie całkiem, ale un poqo.
Nie ma Harrego Hole, więc nie ma zagadki do rozwiązania i tego całego kryminalnego napięcia. Ale jest zbrodnia. I to nawet wielokrotna. Ale najciekawsze, że oswojona. Taka, którą „trzeba popełnić”. Dokonują jej ludzie wrażliwi, moralni, wykształceni. Piękni. Zdolni. Których podziwiamy i kochamy.
Podziwiamy bo

poniedziałek, 18 października 2021

Notatnik 5 podróżniczy


15.10. San Ignacio, Baja Sur, 7 rano, po drugiej nocy spędzonej w hotelu
Złapała mnie infekcja pęcherza. Kupiłam leki już w Ensanadzie, ale nie przeszła tak od razu, zwłaszcza, że w drodze nie piłam za wiele. Więc zostałam w łóżku (starym obyczajem chorowalniczym:) i dziś czuję się lepiej, ale wczorajszy to był bardzo smutny dzień. Jeden ze smutniejszych. Gula, którą miałam w gardle przez całe wczoraj, dziś nad ranem puściła. Bolesnym, ale dobrym szlochem.
To są dwa różne stany - wiedzieć, że tak będzie i BYĆ; right now.
WIEDZIAŁAM, że 8 lat to spora część życia i choćby nie wiem jak bardzo świadoma i przemyślana była decyzja o powrocie, to sam powrót będzie bolał.
A wczoraj ZABOLAŁ. Czym?

poniedziałek, 11 października 2021

Notatnik 4 podróżniczy


11.10. poniedziałek wieczór, Estanada
No tak. Drzwi zatrzaśnięte, ale z hukiem, który mnie ogłuszył na dobrą chwilę. Właściwie całą sprawę powinnam wstydliwie przemilczeć, ale jak wszyscy to wszyscy. Babcia też.
Wpół do siódmej rano zameldowałam się na granicy w Tecate. 
(Nie wiem czy wspominałam, że mam w planach podróż wzdłuż Pan American - najchętniej przez Meksyk, Łacińską, na sam dół do Ushaia, ale realnie, to tak daleko jak się da. Zbaczając po drodze to tu, to tam)
No więc na granicy (według podpowiedzi podróżników) miało być tłoczno i gorąco, a było pusto i zimno. Jako pierwsza stanęłam w szyku, choć trochę z boku, i czekam. Bok był jeszcze w Ameryce, ale cała paperwork wokół auta, już w Meksyku - czyli 30 metrów dalej. No i powrót do auta,

niedziela, 10 października 2021

Notatnik 3 podróżniczy


8.10. piątek, w drodze do San Diego
Tabliczkę z drogowskazem - „Bryce Canyon 70 mil”, widziałam 4 lata temu, kiedy skręcałam na południe, jadąc od zachodniej strony z Zion Park, gdzie przeszłam większość szlaków i uznałam, że nic piękniejszego w Ameryce nie zobaczę.
Już nie pamiętam dokąd jechałam tamtego dnia, ale pamiętam ten moment wahania; żeby jednak zobaczyć co to jest ten Bryce Canyon. Miałam się dowiedzieć i zobaczyć na zdjęciach parę miesięcy później, będąc tysiące mil od tej tabliczki, którą przecież wtedy widziałam….
No; nie powiem, że to było jakieś życiowe postanowienie,

czwartek, 7 października 2021

Notatnik 2 podróżniczy


4.10. 7 rano, Texas, 50 km przed Amarillo.
Asia już pewnie w Polsce, albo właśnie leci. Dziś nie zadzwoni, choć dzwoni codziennie. Chyba mi trochę nie dowierza po moich wyczynach organizacyjno - pamięciowych. Chociaż z drugiej strony kibicuje mi jak nikt i nigdy.
Ostatnio zadzwoniła podczas drugiej godziny trwania burzy z piorunami, o dziesiątej rano, do mnie, unieruchomionej w namiocie, bo chciałam uniknąć efektu Niagary.
I mówi: „Spadaj z tej Oklahomy, bo to jest stan - korytarz, dla tornado”.

sobota, 2 października 2021

Notatnik 1 podróżniczy



https://photos.app.goo.gl/J5AZQC8eEctZ5kxM7



25.09. 6 rano, u Asi.
Auto w naprawie. W dzień planowanego wyjazdu grzebałam się jak sójka za morze. A to telefon się zbuntował i nie wybierał numerów (dodatkowa wizyta w T-Mobil), a to I-pass do oddania w Jewelu, no i wreszcie ten niepokojący (i narastający), brak przyspieszenia na starcie. Tym razem w samochodzie i literalnie. Zawróciłam.

czwartek, 23 września 2021

Buty

Zawsze było tak, że "czegoś brakowało", że "coś by się przydało";
https://photos.app.goo.gl/K8NnXJpYUxEYCPLw5
jedno było z tej, drugie z innej parafii.
  
Jakość ustępowała ilości, a ta ostatnia miała kompensować braki obiektywne czyli podażowe. Co prawda determinacji nie brakowało, ale ograniczenia zdolności nabywczej, tudzież ogólne ograniczenia w zakresie optymalnej selekcji, czyniły sprawę może nie beznadziejną, ale od ideału daleką.
O czym mowa?

środa, 22 września 2021

Moja Asia

Chicago ma dla mnie Asi twarz. 
https://photos.app.goo.gl/ERpPYTYaPdWmzZvX9
Nie jestem pewna czy to jest komplement (zależy od dzielnicy i pogody) dla Asi, ale dla Chicago z całą pewnością.
(zresztą; i tak po prawdzie; Chicago jest mocno umownym terminem w tym skojarzeniu i nie występuje ani w jej, ani w moim (byłym) adresie). Tak więc, żeby nie wchodzić zbyt głęboko w urbanistyczno-adresowe meandry, powiem, że bez Asi nie byłoby mojej Ameryki.

Azja 7

  18.04.24. Amman, Jordania https://photos.app.goo.gl/FDR6dJaEBJx3bizk9 https://photos.app.goo.gl/cCUZk5AUfXQjW2ve7 https://photos.app.goo.g...